Nadrabiając zaległości pokazuję Wam dwa exploding boxy (dawno mnie tu z nimi nie było:P) stworzone na zamówienie mojego najukochańszego Braciszka :)
Jako, że pojechały do Anglii, to i tekturkowe napisy po angielsku :)
W kolorach niesugerujących płci dlatego, że płeć jeszcze nieznana.
Pokusiłam się nawet na zrobienie duuuużych kokard, które zazwyczaj omijam szerokim łukiem wybierając wersję kompozycyjno-kwiatową :) W ogóle w tych pudełkach nie ma ŻADNYCH kwiatków, dacie wiarę? :D
Pozdrawiam ciepło,
Dżoaśka
Ach jakie pikne! I jakie soczyste żółcienie :)
OdpowiedzUsuńjakie słodkości :) piękne :)
OdpowiedzUsuń